Prawie nieograniczone źródło energii tuż za rogiem. Naukowcy przekroczyli granicę, która wydawała się nie do przejścia

Reakcja termojądrowa, a właściwie poświęcone jej badania, doczekały się niedawno istotnych postępów dzięki wysiłkom naukowców ze Stanów Zjednoczonych. Jak wyjaśniają, udało im się uporać z dwoma kluczowymi trudnościami stojącymi tej technologii na drodze do sukcesu.
Prawie nieograniczone źródło energii tuż za rogiem. Naukowcy przekroczyli granicę, która wydawała się nie do przejścia

Próbując uporać się z niedoborem energii wynikającym z odchodzenia od paliw kopalnych, inżynierowie chwytają się różnorakich rozwiązań. Oczywiście obecnie prym w tej kwestii wiodą odnawialne źródła energii, ale nie stanowią one wyjścia idealnego. Jest tak choćby ze względu na fakt, iż farmy słoneczne bądź wiatrowe mają ograniczenie w postaci niemożliwości produkowania energii, gdy warunki pogodowe są niesprzyjające.

Czytaj też: Nowa era w OZE: Ulepszona technologia osmotyczna jako przyszłość energetyki

W przypadku reakcji termojądrowej sprawy mają się zgoła odmiennie, ponieważ mogłoby to być niskoemisyjne, wydajne i niezawodne źródło energii. O jego potencjale może świadczyć fakt, iż w ten sam sposób są zasilane gwiazdy, również nasze Słońce. Fizycy próbują naśladować procesy zachodzące w jego wnętrzu i trzeba przyznać, że idzie im całkiem nieźle.

Na przestrzeni lat odnotowali bowiem istotne postępy, najpierw osiągając rekordowe temperatury wewnątrz reaktorów, a z czasem także i uzyskując dodatni bilans energetyczny netto. Oznaczało to, iż energii wytwarzanej w trakcie fuzji było więcej aniżeli trzeba było włożyć w zapoczątkowanie całej reakcji. I choć obecnie ten dodatni bilans jest wciąż za mały, aby traktować fuzję jako podstawowe źródło energii wykorzystywane przez ludzkość, to sytuacja cały czas zmienia się na lepsze.

Fuzja termojądrowa to potencjalnie rewolucyjne źródło energii, którą można pozyskiwać w ekologiczny i niezawodny sposób

O ostatnich postępach naukowcy piszą na łamach Nature. Jak wyjaśniają, w centrum ich zainteresowania znalazła się tzw. granica Greenwalda, która wyznacza pewien bardzo istotny limit. Chodzi o teoretyczny punkt, po przekroczeniu którego nie da się zwiększyć gęstości plazmy bez jej ucieczki z magnesów, co stwarza ryzyko uszkodzenia reaktora. Ten ostatni kształtem może przywodzić na myśl obwarzanek i jest określany mianem tokamaka.

Przedstawiciele firmy General Atomics przekonują, że udało im się przekroczyć granicę Greenwalda, dzięki czemu stworzyli gęstszą i skuteczniej kontrolowaną plazmę. A wszystko to przy możliwości wytwarzania energii na komercyjną skalę. W przełomowym eksperymencie wykorzystano magnesy i gazowy deuter. W takich okolicznościach plazma o gęstości o 20 procent wyższej od wspomnianego limitu, została utrzymana przez 2,2 sekundy.

Czytaj też: Jest 50 razy szybszy, zużywa 100 razy mniej energii. Ta nazwa będzie na ustach wszystkich

Z perspektywy człowieka nie jest to może wynik powalający na kolana, lecz w odniesieniu do badań na fuzją termojądrową możemy mówić o prawdziwie rewolucyjnym rezultacie. Co istotne, tokamak, z wykorzystaniem którego odbywały się eksperymenty, ma 1,6 metra średnicy. Dla porównania, budowany ITER, który ma być największym takim reaktorem na świecie, będzie miał ponad 6 metrów średnicy. W czasie eksperymentów ich uczestnicy zwiększali gęstość w rdzeniu plazmy. Gazowy deuter wprowadzali z kolei do plazmy w celu ochłodzenia reakcji w pożądanych miejscach.